Debbie Macomber - "Sklep na Blossom Street"
20:12
Stron: 400
Lydia Hoffmann przeżyła w swoim trzydziestoletnim życiu za dużo. Dwa razy walczyła z rakiem, pierwszą chemioterapię przechodziła jako nastolatka. Jednak ból młodej dziewczynki po stracie włosów i strach o własne życie nie dotknęły jej tak bardzo jak śmierć ukochanego ojca, który był dla niej w czasie choroby największą podporą. Na domiar złego Lydia jest poróżniona ze swoją jedyną siostrą, a matka nie radzi sobie ze stratą męża. Lydia ma jednak jedno marzenie do spełnienia - i spełnia je, chcąc wreszcie żyć. Otwiera sklepik z włóczką na remontowanej Blossom Street, wierząc, że jej się uda. Promocją dla sklepu i metodą zdobycia dodatkowych funduszy jest kurs robienia na drutach. Projekt pierwszy: dziecięcy kocyk.
Jacqueline Donovan zapisuje się na kurs by wydziergać prezent dla nienarodzonej wnuczki, mimo, że jej zaborcza matczyna natura nie jest w stanie zaakceptować w rodzinie nowej synowej.
Carol Girard wierzy, że kocyk jest znakiem - ostatnia próba zapłodnienia in vitro na pewno się powiedzie.
Alix Townsend widzi w kursie szansę na przyjemniejsze odpracowywanie godzin społecznych zasądzonych jej przez sąd.
Wszystkie cztery kobiety są od siebie zupełnie różne, ich historie również, ale kurs robienia na drutach wniesie w ich życie coś, czego się nie spodziewają.
Obok książki Debbie Macomber "Sklep na Blossom Street" nie sposób przejść obojętnie chociażby ze względu na piękną okładkę utrzymaną w pastelowych barwach. Sama powieść jest utrzymana w konwencji typowo obyczajowej, dotykających różnych kobiecych problemów - utrata bliskich i nieporozumienia rodzinne, relacje matki z synową, próba zajścia w ciążę czy odbijające się na teraźniejszości ciężkie dzieciństwo. Cztery kobiety - cztery historie.
Rozdziały podzielone są według bohaterek - na zmianę śledzimy losy każdej z nich z osobna, a także razem, gdy spotykają się na kursie. Tylko część poświęcona Lydii Hoffman jest prowadzona przez nią samą, narratora pierwszoosobowego. Według mnie jest to ciekawa i porządkująca koncepcja zbudowania opowieści.
Jeśli chodzi o bohaterki - każda jest inna, ma inne zdanie i przemyślenia. Niektóre z nich można polubić od razu, inne dopiero stopniowo. Wywoływanie emocji, sympatii i antypatii w czytelniku to także dobra cecha książki. Pojawiają się także wątki miłosne.
Całościowo patrząc cała historia jest bardzo spokojna - mimo trudnych problemów, które porusza - utrzymana w ciepłym klimacie. Zdecydowanie jest to pozycja, która umili wieczór i pozwoli odpocząć od cięższej, bardziej wymagającej literatury. Minusem, który mogę "Sklepowi" zarzucić to akcja, która u jednych bohaterek rozwija się bardzo powoli, u innych szybko. Na początku też ciężko było mi się przyzwyczaić do stylu autorki - chociaż sama nie wiem dlaczego.
Pragnę jednak polecić książkę wszystkim czytelniczkom (bo jednak jest to typowa literatura kobieca), które szukają czegoś lekkiego na chwilę wytchnienia, a przy tym ocierającego się o prawdziwe problemy, które dotyczą każdej z nas. Sprawdzi się na pewno jako prezent urodzinowy czy gwiazdkowy - wszystko jedno czy dla nas, naszych mam, czy innych kobiet w rodzinie.
6+/10
Za chwile odpoczynku w babskim gronie w niepowtarzalnym klimacie "Świata Włóczki", dziękuję z całego serca wydawnictwu
11 komentarze
jakoś mnie nie kusiło do tej pozycji i obstaje na dal przy tym - odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńWydaje się bardzo przyjemna książka. Ale czy bym się na nią zdecydowała? Nie wiem.
OdpowiedzUsuńLubię powieści tej autorki, może się kiedyś i na tą skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNa dzień dzisiejszy nie mam ochoty na lekturę. Może kiedyś mi się to odmieni... ale nie teraz.
OdpowiedzUsuńBardzo miło wspominam tę książkę... odczucia miałam podobne do Twoich, taka kobieca literatura na poprawę humoru :)
OdpowiedzUsuńDziś rano skończyłam czytać. Bardzo mi się podobała, choć nieco przeczuwałam zakończenie...
OdpowiedzUsuńWidziałam tę książkę w Matrasie i obiecałam sobie, że ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji jak najbardziej słowa dotrzymam :)
Lubie książki obyczajowe. Wiadomo , że nie ocenia się ksiażki po okładce , ale ta zrobiona dla tej książki jest świetna !.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam :*
Okładka jest tak urocza, że aż się prosi żeby kupić :) do tego problematyka poruszona w książce.. myślę, ze do pozycja dla mnie!
OdpowiedzUsuńOkładka cudowna! I właśnie dokonałam wyboru, jaką książkę moja rodzicielka dostanie na święta :) A może i ja przeczytam, bo od czasu do czasu lubię przeczytać powieść obyczajową. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMiałam ogromną ochotę na tę książkę, ale jakoś się nie złożyło. Czytałam kiedyś Wiktoriańską herbaciarnię tej samej autorki i pamiętam, że bardzo mi się podobało.
OdpowiedzUsuńTa okładka mnie zachwyca :)