Bo stare książki mają w sobie magię
15:24
Hej! Postanowiłam się Wam przypomnieć, bo jak pewnie się domyślacie - moje czytelnicze wyzwania stanowią w tym okresie... notatki! Tak, niestety, sesja zbliża się wielkimi krokami. Na szczęście pod koniec tygodnia wpadnie odrobinka luzu więc planuję napisać jakąś recenzję (albo i dwie :-).
Aby nie zbaczać z tematu bloga, chciałabym pokazać Wam dwie serie-perełki w mojej bibliotece. W moim domu królują książki, Mama ma regał zajmujący prawie cały salon :) w opuszczonym (niestety :( ) pokoju mojego brata leżą nie tylko jego, ale też moje książki, które nie mieszczą się już na mojej skromnej półce. W planach jest dobudowanie nowych :-)
Wśród naszych domowych książek można znaleźć mnóstwo wydawnictw starych i podniszczonych, ale te chyba kocham najbardziej.
Oto jedna z moich największych chlub - Ania z Zielonego Wzgórza, seria, którą czytała jeszcze moja Mama :) Kiedy była to moja lektura - i kiedy wystawialiśmy ją w szkolnym teatrze - nie wyobrażałam sobie jak można czytać tą książkę w nowym wydaniu z błyszczącą okładką. Dla mnie traciła wtedy cały czar.
Przyznam się bez bicia, że przeczytałam tylko dwie pierwsze części, ale mam w planach wkrótce to nadrobić :) Specjalnie wyciągnęłam je z książkowych czeluści i ustawiłam na honorowym miejscu obok Iwaszkiewicza z notatkami mego Dziadka i Harry'ego Pottera - uroczego "przekleństwa" mojej generacji :)
Małe wydanie Tolkiena. Pamiętam jak czytał je mój brat mając lat naście. Kartki wypadają masowo, ale i ja przeczytałam :) Myślę, że przeczytam jeszcze nie raz. Trylogia jest w przekładzie Marii Skibniewskiej. Nie wyobrażam sobie czytać Mistrza w innym przekładzie.
A Wy macie takie stare książki z duszą? Chętnie obejrzę je na Waszych blogach :) Możemy z tego zrobić nawet TAG :) Zapraszam wszystkich chętnych!
20 komentarze
Ja właśnie kilka dni temu sprzątałam w domu po mojej babci - niestety zmarła rok temu, ale dopiero teraz z mamą i rodzeństwem odważyliśmy się wejść do domu po niej i zaczęliśmy robić porządki. Oczywiście poleciałam do biblioteczki i ile tam książek z tych pierwszych wydań. Pan Tadeusz wydanie pierwsze lub drugie już nawet nie pamiętam, którego nigdy w życiu się nie pozbędę Oj tych książek starych znalazłam, oczywiście nic nie wyrzuciłam - wszystko poszło pięknie ładnie ułożone na strych;)
OdpowiedzUsuńznalazło by się co nieco starych wydań książek :)
OdpowiedzUsuńgdy zobaczyłam pierwsze zdjęcie, miałam wrażenie, że wkradłaś się do mojego starego pokoju, który zajmuje teraz mój brat. Tam właśnie stoją książki, na które wciąż brak miejsca w nowym mieszkaniu... A wśród nich właśnie ta seria Ani, Harry Potter i Iwaszkiewicz (choć w moim notatek nie ma). Patrząc na to zdjęcie poczułam się tak, jak gdyby cofnął się czas :-)
OdpowiedzUsuńmagię mają ale raczej za dużo ich nie mam.
OdpowiedzUsuńMam sporo starszych wydań świetnych książek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWidzę, że poszukujesz zieleni szmaragdu i błękitu szafiru :) Chętnie mogę Ci wysłać na meila e-booki tych książek w zamian za wspomnienie o moim blogu w notce. Niestety mogę Ci to przesłać najwcześniej za 5 dni, ponieważ puki co nie mam dostępu do komputera w którym owe e-booki są zapisane :)
OdpowiedzUsuńProszę o kontakt pod adresem e-mail: kluski_z_makiem@spoko.pl
ja też mam mnóstwo takich perełek! :) rozpadające się okładki, pożółkłe kartki... ale one mają swój urok, który uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńOj czytałam tą Anię z takiego samego wydania, u mnie w bibliotece jeszcze tam są
OdpowiedzUsuńU mnie na półce w domu u rodziców starych wydań książek jest sporo... tu gdzie teraz mieszkam niestety nie, ale do tych starych książek bardzo lubię wracać :)
OdpowiedzUsuńLubię stare książki - mają w sobie duszę. Jednak jeżeli miałabym czytać ,,Potop" czy jakieś inne dzieło narodowe, to chyba bym nie chciała:p
OdpowiedzUsuńJa niestety jestem zbyt mało sentymentalna, najchętniej czytam książki, które nie są naznaczone zębem czasu ;). Stara książka kojarzy mi się z latającymi kartkami, jakimiś plamami i zagięciami, czego nie lubię.
OdpowiedzUsuńJa również wolę książki stare. Wydaje mi się, że każda z nich ma swoją długą historię. Uwielbiam pożółkłe kartki i notatki na marginesach...Mam w domu sporo takich książeczek, niestety aktualnie czekają w kartonach na nowe regały. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAh, Potter ;)
OdpowiedzUsuńStare książki mają swoją duszę, ich strony dotknęła nie jedna osoba. Ale nawet w nowych może być coś co nie da nam spokoju. Ostatnio w antykwariacie kupiłam książkę wydaną na początku 2011 roku. Z przodu z dedykacją "Dla mojej cudownej Beaty, z okazji pierwszej rocznicy ślubu". Zastanawiające, która kobieta oddałaby taką książkę bez powodu na sprzedaż do antykwariatu? A może to tylko ja jestem taka sentymentalna...
OdpowiedzUsuńmnie by przeszedł dreszcz "co się stało z tą kobietą, czy jeszcze żyje?" - bo tak jak mówisz, na pewno ona sama nie oddałaby jej bez powodu. A druga, bardziej prozaiczna myśl - rozwód. Niemniej byłoby mi smutno na widok takiej dedykacji. Bo na pewno nie stało się nic dobrego
UsuńMam identyczne książki ;)
OdpowiedzUsuńNiezaprzeczalnie, stare książki mają swój urok. Nie zaprezentuję teraz ich zdjęć na moim blogu, ale to dobry pomysł na jakąś notkę na przyszłość;) Książką, którą lubię najbardziej jest "Zło czai się wszędzie" Agathy Christie. Nie jest aż tak stara, bo z 1971r., ale jest już mocno podniszczona. Między innymi przeze mnie - są tam jakieś bazgroły długopisem mojego autorstwa (najwidoczniej dostała się w moje ręce, kiedy byłam jeszcze za mała żeby samodzielnie czytać;)
OdpowiedzUsuńJa z kolei poznałam "Anię...",czytając pięknie wydane książki wydawnictwa Prószyński. No cóż;) Ale za to przygody Pana Samochodzika czy Tomka z powieści Alfreda Szklarskiego kojarzą mi się już ze starszymi wydaniami;)
I zgodzę się w 1000% <3
OdpowiedzUsuńHP i WP jedne z najlepszych książek :)
Ja też mam kilka takich książek :) Masz rację... są niesamowite :)
OdpowiedzUsuń