Bernard Cornwell - "Forteca. Oblężenie Gawilghur, 1803"
15:02
Tytuł: Forteca. Oblężenie Gawilghur, 1803
Autor: Bernard Cornwell
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Stron: 458
Czas czytania: dwa wieczory
Zaczynając
czytać książkę „Forteca. Oblężenie Gawilghur, 1803” Bernarda Cornwella,
byłam świadoma, że jest to pozycja przeznaczona raczej dla mężczyzn –
autor jest mistrzem powieści batalistycznych, osadzonych w różnych
historycznych okresach. Jakież było moje zdziwienie, gdy „Forteca”
zaczęła mnie wciągać!
Tytułowego
bohatera serii „Kampanie Richarda Sharpe’a” poznajemy we wcześniejszych
częściach - „Tygrys”, oraz „Triumf”. Warto wspomnieć, że każda z
pozycji zawartych w serii (a jest ich naprawdę wiele!) może być czytana
jako osobna powieść, a nawiązania do minionych wydarzeń są krótkie i
jasne, co pozwala zorientować się w historii bez znajomości poprzednich
tomów.
Tym razem Sharpe’a zmaga się z nie do końca odpowiadającym mu awansem na oficera oraz poczuciem wyobcowania w swoim regimencie. Oprócz wojny w Indiach, w której bierze udział , ma jeszcze inny cel – odnaleźć swojego wroga, który odebrał życie jego najlepszemu przyjacielowi. Los jednak ciągle rzuca mu pod nogi jakieś przeszkody. Jakby nie mało było żywionej ku niemu zawiści, urazy i niechęci ze strony niższych rangą żołnierzy, a także przełożonych, zostaje niespodziewanie oddelegowany do zadań, z których wcale nie jest zadowolony. A przed nim jeszcze ogromna bitwa o twierdzę Gawilghur, gdzie wycofał się nie tylko wróg brytyjskiej armii, ale także sam William Dodd – człowiek, któremu Richard poprzysiągł zemstę.
Tym razem Sharpe’a zmaga się z nie do końca odpowiadającym mu awansem na oficera oraz poczuciem wyobcowania w swoim regimencie. Oprócz wojny w Indiach, w której bierze udział , ma jeszcze inny cel – odnaleźć swojego wroga, który odebrał życie jego najlepszemu przyjacielowi. Los jednak ciągle rzuca mu pod nogi jakieś przeszkody. Jakby nie mało było żywionej ku niemu zawiści, urazy i niechęci ze strony niższych rangą żołnierzy, a także przełożonych, zostaje niespodziewanie oddelegowany do zadań, z których wcale nie jest zadowolony. A przed nim jeszcze ogromna bitwa o twierdzę Gawilghur, gdzie wycofał się nie tylko wróg brytyjskiej armii, ale także sam William Dodd – człowiek, któremu Richard poprzysiągł zemstę.
Bernard
Cornwell po raz kolejny pokazuje swą ogromną wiedzę batalistyczną.
Czytając „Fortecę” znajdziemy się w niesamowicie wartkiej akcji, której
trzonem są właśnie opisy walk – zaciekawią one nie tylko czytelników z
zamiłowaniami militarnymi, ale także laików, dzięki swojej dokładności i
barwności. Fabuła toczy się niezwykle szybko, wydarzenia wręcz
przewijają nam się przed oczami jak film – co powoduje, że pozycję czyta
się sprawnie i płynnie. Dynamika gra tu – jak zwykle u Cornwella –
niezwykle ważną rolę.
Należy również wspomnieć o bardzo dobrze zarysowanych postaciach. Richard Sharpe jest bohaterem wyrazistym, z indywidualnym charakterem; w toku powieści będziemy mieć styczność z silnymi emocjami i wyborami, które stają przed oficerem. Również inne postaci są barwne i unikatowe, co powieść urozmaica i dodaje autentyzmu. Można tu odnaleźć bohaterów godnych polubienia, a także takich, których będzie się nie znosić.
Należy również wspomnieć o bardzo dobrze zarysowanych postaciach. Richard Sharpe jest bohaterem wyrazistym, z indywidualnym charakterem; w toku powieści będziemy mieć styczność z silnymi emocjami i wyborami, które stają przed oficerem. Również inne postaci są barwne i unikatowe, co powieść urozmaica i dodaje autentyzmu. Można tu odnaleźć bohaterów godnych polubienia, a także takich, których będzie się nie znosić.
Mimo
iż jestem kobietą i zupełnym laikiem w kwestiach
batalistyczno-militarnych, „Forteca” Bernarda Cornwella wciągnęła mnie
do reszty. Przygody Richarda Sharpe’a osadzone w indyjskich realiach
czytałam z przyjemnością i ochotą, aby sięgnąć po inne książki autora.
7+/10
za egzemplarz recenzencki dziękuję z całego serca portalowi
12 komentarze
Ja bardzo cenię sobie ksiązki pana Cornwella a „Forteca. Oblężenie Gawilghur, 1803” to bardzo dobra powieść dla mnie jako kobiety :)
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie ta książka już jakiś czas temu i nawet próbowałam ją wygrać na fb, ale stwierdzam, że muszę mieć szczęście w miłości, bo w grach losowych to na pewno nie:)
OdpowiedzUsuńPs. Widzę, że wreszcie kanapa Cię doceniła:)
Nie znam twórczości autora. Czas to zmienić.
OdpowiedzUsuńWielokrotnie obił mi się o uszy ten tytuł, ale nie byłam zbytnio zainteresowana. Jednakże po twojej recenzji zaczynam się zastanawiać dlaczego nie? :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
O mamooo, widzę Seana Beana na okładce *_* Już dla samej okładki sięgnę po tę książkę :P
OdpowiedzUsuńwydaje mi się, że to książka nie dla mnie. raczej nie :P
OdpowiedzUsuńCzy mój komentarz wyparował? :(
OdpowiedzUsuńTo jeden z moich ulubionych autorów od niedawna. Sama miałam chrapkę na tę książkę na nakanapie, ale jeszcze ją dorwę :)
OdpowiedzUsuńoj tego typu książki raczej nie mają u mnie szans, więc odpuszczam
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała przeczytać tę książkę jak i inne powyżej wspomnianego autora!:)
OdpowiedzUsuńAch! Ja wiem, że ta książka mnie wciągnie tak jak Ciebie!!! Uwielbiam takie powieści :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam szczególnie za książkami historycznymi, ale są wyjątki, a ta jest jednym z nich :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!