Świat według Wanilii #2 - Nasze nazwy... czyli netykieta w blogosferze?

00:51

http://www.freedigitalphotos.net/ // Stuart Miles

Absolutnie nie chcę się tym postem nikomu narazić. Już jakiś czas temu jednak postanowiłam pisać o tym co myślę i nie bać się tematów dla blogerów ważnych.

Przeglądając internet trafiłam na blog o nazwie karmelowe czytadła. Tak, nie przesłyszeliście się. Dziewczyna prowadzi go od miesiąca, ma jakieś 7 recenzji (łącznie 18 postów ) i aż 93 obserwatorów... konkurs, który zorganizowała zrobił swoje. Oczywiście już wiecie, dlaczego to piszę. Tak. Na to, by jakkolwiek wypozycjonować waniliowe czytadła pracuję dość ciężko od lat 3. Oczywiście są inne blogi z "czytadłami" w nazwie, jednak karmelowe i waniliowe są do siebie bardziej podobne, niż gdyby ktoś dopisał do drugiego członu nazwy ogórkowe...  

Jak dobrze wiecie jako zwykli blogerzy nie mamy podstaw prawnych by opatentować nazwę bloga, a co dopiero jej wariację. Nie chodzi jednak o to... Przed założeniem swojego bloga sprawdzałam, czy podobna nazwa nie jest już przez kogoś wykorzystywana. Czy przypadkiem nie ma jakiejś waniliowej blogerki piszącej recenzje. Wydaje mi się, że taki research powinien być podstawą przed założeniem własnego blogowego poletka.

Nie mam zamiaru się z nikim kłócić, zakładam również hipotezę o zbieżności nazw, a nie celowej inspiracji, jednak trochę mnie to ukłuło. Nie jestem blogerką, która zaczęła swoją działalność wczoraj. Nie chciałabym, by ktoś na mojej pracy i skojarzeniach z moim blogiem zaczynał budowałć swój image. Uczulam Was więc, drodzy czytelnicy, by taki research przeprowadzić zanim założycie własne portale - to pomoże uniknąć nieprzyjemnych sytuacji, a każdy z nas - blogerów - będzie miał swoją "niepowtarzalną markę".

You Might Also Like

17 komentarze

  1. Dziekuje za nadanie mi etykietki osoby "próbującej wybić sie na cudzym sukcesie".Zakladajac swojego bloga nie miałam pojęcia o twoim.Jesli chodzi o research to nie widze związku miedzy wanilia a karmelem.Jesli tak bardzo Ci zależy usune bloga,bo teraz to juz chyba nie mam co sie nigdzie pokazywać jako ta co sie na kims wybija.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytaj post proszę ze zrozumieniem. Napisałam, że zakładam wersję o zbieżności nazw i o nic Cię nie oskarżam. Po prostu sytuacja zainspirowała mnie do przemyśleń o tym jaki krok podjąć przed założeniem bloga. i tyle. Nie usuwaj, skoro udało Ci się tak szybko zebrać tak wielu obserwatorów. Przenosiny to trudna rzecz

      Usuń
  2. Jednak poczułam się wyraźnie zaatakowana :) kroki podjęłam i nie było żadnego bloga "karmelowego".A co ma karmel do wanilii?

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm... Z jednej strony całkowicie Cię popieram i rozumiem - działasz w blogosferze naprawdę długo i taka zbieżność nazw może, ale nie musi być przypadkowa. Najważniejsze, by wyjaśnić całą sprawę z autorką danego bloga :)
    Natomiast z drugiej strony potrafię zrozumieć myślenie osób, które są "zielone" na blogspocie - ja sama przed rokiem taka byłam i przyznaję, że nie zrobiłam researchu i nie sprawdziłam czy ktoś nie ma podobnej nazwy. Kiedy zakładałam bloga, znałam może 8-10 innych recenzenckich, więc w swojej nazwie nie widziałam nic złego. To oczywiście nie usprawiedliwia mnie w żadnym stopniu, jednak, jak już wspominałam, potrafię zrozumieć postępowanie takich osób :) Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnicie i to będzie jedna wielka pomyłka - w końcu waniliowe czytadła są tylko jedne! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też potrafię to zrozumieć - jak już pisałam nikogo o nic nie oskarżam. sytuacja po prostu zainspirowała mnie do takich przemyśleń. No i myślę, że taki research przed założeniem bloga to też dobra rzecz w drugą stronę. Chyba nikt nie chce po osiągnięciu dużej liczby obserwatorów, żeby jego blog zaczął się mylić z jakimś innym starszym blogiem ;) I wtedy zaczyna się kombinować "czy przypadkiem nie zmienić nazwy" ;)

      Usuń
  4. O, jestem w temacie. Właśnie kończę pisanie pracy magisterskiej dotyczącej tytułów blogów - badam je dość intensywnie pod różnymi kątami, w tym właśnie inspiracji. Co prawda skupiam się na modowych, kulinarnych i parentingowych, ale tendencje są wszędzie niemalże identyczne, a poziom czerpania z innych ogromny.

    Wydaje mi się, że dziś tworzenie nazw analogicznych wcale nie wynika już z chęci wybicia się na cudzym sukcesie (są przecież Make life harder, Moje kuchenne rewelacje), lecz albo z pragnienia zasygnalizowania, że będziemy do czego wyraźnie nawiązywać, często zmieniając tegoż formułę, albo też - co o wiele częstsze, musisz mi uwierzyć na słowo;P - z tego, że blogów a co za tym idzie nazw jest już tak wiele, że trudno o unikatowość oraz oryginalność. Tym bardziej, że konstruując tytuł często chcemy oddać charakter blogu, a więc w przypadku strony traktującej o książkach, wykorzystywanie takich członów jak "książka, czytadło, księgarnia, czytanie, biblioteczka", i in. jest całkowicie naturalne i nagminne. Język polski jest bogaty, ale nie aż tak, by można było wymyślić nieskończoną ilość derywatów, a wzrost ilości blogów jest naprawdę ogromny. Często drugi komponent nazwy (a raczej adresu url) związany jest z upodobaniami, nazwiskami, pseudonimami itp. autora, stąd pewnie Twoje "Waniliowe" a jej "Karmelowe" - szczerze mówiąc podobnych tytułów jest wiele ("Nowe czytałda" i "Moje czytadła" pracują podobnie, na tej samej zasadzie konstrukcyjnej)

    Doskonale rozumiem Twoje stanowisko, wiadomo, że niektórzy pracują na swoją "markę" od lat, a później ktoś wydaje się na niej żerować właśnie przez podobieństwo brzmieniowe czy formalne, mam jednak wrażenie, że dziś to już nieuniknione, a zamierzeniem autora o bliźniaczo brzmiącej nazwie wcale nie musiało być pragnienie wybicia się na czyjejś nazwie - on naprawdę mógł nie mieć świadomości istnienia podobnej nazwy, bo jest ich tak wiele, że wszystkiego przejrzeć nie sposób, podobnie jak trudno unikać powtarzalności.

    Uf, ale się rozpisałam:) Serdecznie Cię pozdrawiam!:)
    I nie denerwuj się - w zalewie nowo powstałych stron o wyjątkowości rzadko świadczy dziś nazwa, a jakość blogu, a tej naprawdę Ci nie brakuje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz to materiał osobny post :D Świetny temat pracy magisterskiej. Mój jest daleko odbiegający od tematyki literackiej i może dlatego tak ciężko mi idzie pisanie ;(
      Jako ciekawostkę powiem Ci, że po założeniu bloga miałam incydent, gdzie pewne dziewczę kopiowało moje recenzje (żywcem). Wtedy założyłam bloga wanilioweczytadla bez myślnika w nazwie. prewencyjnie, żeby nikomu przypadkiem to nie przyszło do głowy...

      Usuń
    2. No coś Ty! Ale takie przypadki się niestety zdarzają. Miałam taką sytuację, ale to była jedna opinia i nawet nie zdążyłam jej zobaczyć - ktoś mi to zgłosił i w momencie gdy juz miałam na podejrzany blog wchodzić został, on usunięty. Autora chyba gryzło sumienie. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał kopiować wszystko, to zakrawa o absurd, w jakim my świecie żyjemy.
      Nie rozumiem takich działań, naprawdę. Nie wiem czemu mają służyć - przecież tutaj wszyscy się niemalże znamy, prędzej czy później ktoś się zorientuje, a wtedy nie dość, że sławy ów bloger nie zdobędzie, to jeszcze całkowicie się skompromituje.
      Brak słów.

      Z ciekawości zapytam: na jaki temat piszesz pracę?:)

      Usuń
    3. Było kilka takich blogerek w książkowej blogosferze. To się aż w głowie nie mieści co ludzie zrobią, żeby rozkręcić blog i zdobyć darmowe książki od wydawnictw (bo niestety w większości przypadków do tego się to sprowadza). A pracę piszę o dysonansie pozakupowym klientów elektroniki użytkowej ;) bardzo marketingowy temat.

      Usuń
    4. O, niezły:) Ja też zahaczam o reklamę i marketing, mimo że piszę pracę czysto językoznawczą;) Życzę powodzenia i zapału do pisania!

      Usuń
  5. Skoro dziewczyna twierdzi, że nie wybiła się na Twoim sukcesie, wręcz czuje się "atakowana", to w jaki sposób tak szybko zdobyła tylu obserwatorów? I cóż, nie mogę nie przyznać, że wanilia z karmelem to nie to samo, ale połączone z "czytadłami" zaczyna się kojarzyć :). Może nie miała nic złego na myśli, ale zawsze warto sprawdzić przed założeniem bloga.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. swoje zrobił konkurs i typowy rozkręcający spam w komentarzach "zapraszam do mnie". Nie mówię, że sama tego nie robiłam, ale na 100 obserwatorów czekałam chyba pół roku jeśli nie więcej.
      nie oskarżam nikogo o żaden plagiat, jednak skojarzenia czytelników robią swoje. nie każdy ma adres bloga i logo w pamięci:) tylko stali czytelnicy:)

      Usuń
    2. Tempo zdobywania obserwatorów ma kosmiczne - ja mam blog już ponad 4 lata, a obserwatorów niewiele ponad 300. Pewne, to dla mnie bardzo dużo, ale ja na to pracuję szmat czasu, a ona tak szybciutko stała się "sławna". Nie pisze jednak dla popularności, więc w sumie mam to w nosie - wyznaję zasadę, że miarą osoby wcale nie są lajki, kliknięcia czy obserwatorzy.

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. A czy naprawdę w blogowaniu najważniejsze jest to, by mieć nie wiadomo ilu czytelników/obserwatorów i jak najlepsze statystyki? Z powodu między innymi takiego wyścigu szczurów, na jakiś czas odsunęłam się z blogosfery, bo to już nie jest śmieszne. Mój blog ma już ponad 5lat, obserwatorów na nim 521, wyświetleń ponad 510tys., ale czy powinno towarzyszyć mi z tego okazji poczucie, że jestem lepsza, niż gdyby te statystyki okazały się dużo niższe? Przecież nikt nie broni człowiekowi organizowania konkursów i innych akcji, które mają na celu zwieszanie liczby wyświetleń i innych takich. Jedni korzystają z tych możliwości, a inny posiadają zupełnie inny pomysł na swój blog oraz nieco rozbieżne priorytety.

    Oczywiście fajnie jest, gdy nasza praca jest doceniania i człowiek jest odwiedzany przez innych. Sytuacje te bywają naprawdę fantastyczne i otwierają nam oczy na różne aspekty życia. Adresy blogów książkowych coraz cześciej będą się do siebie upodabniać, bo coraz więcej ich powstaje i nic na to nie poradzimy :) Nie musi być w tym ludzkiej złośliwości i chęci wybicia się czymś kosztem, choć zapewne i tacy ludzie się znajdą, więc poniekąd nie jestem zdziwiona tematyką tego posta :)

    Sorry wielkie za chaos w moim komentarzu. Skłoniłaś mnie do pewnych refleksji, więc o to i one :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszy mnie, gdy moje posty skłaniają do refleksji, a nie tylko podpowiadają co przeczytać w przyszłości ;) Masz rację we wszystkim co napisałaś :) Może zabrzmiało to trochę źle w moim poście, że podałam przybliżone statystyki tego bloga, zrobiłam to informacyjnie. Z drugiej jednak strony wiem, jak niektórym początkującym i dobrym blogerom ciężko zachęcić czytelników do wpadania na ich blog, więc takie "sztuczne" nabijanie sobie followersów na początku drogi odrobinkę mnie razi :) Ale oczywiście to tylko moje zdanie:)

      Usuń
  8. Rozumiem, jak się poczułaś i to na pewno nic miłego. Inna kwestia to to, o czym pisała Scathach w swoim komentarzu - zasób słów związanych z książką jest mimo wszystko ograniczony, dlatego jeśli chce się wyrobić charakterystyczną "markę" to moim zdaniem lepiej w ogóle ich unikać. Fajnie, że o tym napisałaś, podoba mi się, że blogerzy książkowi coraz częściej piszą o swoich wątpliwościach i nie zamiatają pod dywan.

    Karmelowe czytadła mogły powstać przez przypadek albo i nie - to wie tylko autorka. Dobrze, że jej nie oskarżasz, ale post właściwie w większości składa się z opisania tej konkretnej sytuacji, a o zbieżności nazw pewnie można by pisać i pisać... Jeśli się poszpera. Również miała prawo poczuć się urażona, wiadomo, jacy wrażliwi są blogerzy na punkcie swoich stron. ;)

    Pozdrawiam i życzę zakończenia dyskusji w pozytywny i satysfakcjonujący dla obu stron sposób. :)

    OdpowiedzUsuń