19. Targi Książki w Krakowie, czyli... ścisk, wysokie ceny i blogerska radość?

22:19


Kiedy nadchodzi ten dzień - sobota targowa - cały facebook wrze. Blogerzy się ekscytują, wydawnictwa zapraszają, inni żałują, że ich nie będzie. Cały ten zgiełk nie ominął nas i w tym roku. A jak wyglądała sobota targowa z mojego punktu widzenia?

Przede wszystkim - w imieniu wszystkich, którzy mieli trudności z dotarciem na Galicyjską, "dziękuję" organizatorom maratonu PZU, paraliżującego śródmieście w najbardziej kluczowych dla Targów godzinach. Blokujmy kulturę, brawo panowie!
Ja na szczęście bez większych trudności do hali Expo dotarłam tuż po 9.00 wraz z Sophie Carmen. Rejestracja blogerów przebiegła bardzo sprawnie, wchodziliśmy wejściem dla VIPów ;) Mimo regulaminu nie-do-nagięcia, który mówił, że wpuścić nas można dopiero o równej 10.00, weszłyśmy dziesięć minut przed czasem. Wow! Istny raj przechadzać się wśród stoisk, gdy jeszcze jest pusto! Mogłyśmy rzucić okiem na rozkład hali, mniej więcej zapamiętać gdzie możemy się czegoś napić, gdy opadniemy z sił. Na szczęście towarzyszyła nam mobilna aplikacja targowa, która nie raz uratowała nam życie, gdy się trochę pogubiłyśmy i miałyśmy w perspektywie bycie zmiażdżonymi przez napierający dziki tłum pragnący autografów Ewy Drzyzgi. Apka z mapką jak najbardziej na plus!

Względy logistyczne jednak... jak zwykle mnie zawiodły. Chociaż może wymagam cudów na tak obleganej imprezie? Według mnie kilka wydawnictw / księgarń mogło oszczędzić sobie ogromnego stoiska, które tylko zabierało cenne miejsce przeznaczone do... poruszania się. Z drugiej strony czasem można było uciec tam by schronić się przed tłuszczą nie korzystającą ze zmysłu wzroku ani rozumu, idącą na oślep i miażdżącą innych targowiczów. Pomijając tych zatrzymujących się na samym środku przejścia by... przywitać się ze zgubionymi wcześniej znajomymi. A tym bardziej tych, którzy "niepostrzeżenie" wpychali się na bezczelnego do kolejki czekających na swoje 5 minut z ulubionym autorem. Tu jednak wydające się być logicznym stwierdzenie - czytam - umiem myśleć - nie ma zastosowania.

Wszyscy wiemy co jest głównym celem wyprawy na Targi... KSIĄŻKI! Promocje! Okazje! I tu... idzie się zawieść. O ile pomniejsze wydawnictwa rzeczywiście idą na rękę czytelnikowi, by sprzedać cokolwiek (książki po 5 zł, anyone?) o tyle te większe... często w kulki sobie lecą. -5, -9 zł od ceny okładkowej to ja mogę sobie na Arosie z łóżeczka z herbatką w dłoni zamówić... A nawet taniej. Przykro mi. Kupiłam tylko jedną książkę na tych targach - i po tej samej cenie co w taniej księgarni online.
Niektóre z wydawnictw za to poszły dalej o tzw. dodatkową milę ;) Na stoisku Otwartego za wpisanie się do Newslettera otrzymywało się darmowy egzemplarz książki Matthew Quicka, a na dziale książek dla dorosłych - "Klasę" Dominika Rettingera (którą w spadku dostał mój czytający tato).

Za oddanie 5-ciu książek na stoisku Agory - kupony na darmowe ebooki do Publio (wybór marny, ale dwie czytelniczki mojego bloga, śledzące Facebooka, zostały obdarowane) i eko-torba, taka sama jak rok temu - z prezentu ucieszyła się mama. Nie udało mi się wygrać Pocketbooka, bo mój marny 4-wersowy wierszyk pobiła jakaś piękna dziewoja oddając trzynastozgłoskowiec na temat modelu Ultra.



Dobry pomysł z tzw. Salonikiem Prasowym, gdzie można było podejść po autograf do zagranicznych autorek. Mnie udało się zdobyć autograf cudownej Sofii Caspari :)


Nie zapominajmy, że blogerzy mają swój mały "interes" w Targach. Chcemy się spotkać! Zobaczyć czyje posty czytujemy na blogspocie, czyje filmiki oglądamy na YouTube, "zintegrować się" (choć niestety na spotkanie w Smakołykach nie dotarłam, bo po 7 godzinach targowania już ledwo chodziłam ;)). Kolejny raz odbyło się spotkanie blogerskie (na panelach nie byłam, więc się nie wypowiem) połączone z rozdaniem nagród Złota Zakładka i Literacki Blog Roku (Granice). Ale i tu niedobra Waniliowa znalazła powody do narzekania. Blogerzy dostali darmowe książki - które wszyscy rzuciliśmy się wymieniać, bo w Targowych eko-torbach niektórzy znaleźli perełki, a niektórzy rozczarowanie (wszyscy jednak wyszliśmy zadowoleni). Po części oficjalnej z rozdaniem nagród i upominków, nastąpiła część "dyskusyjna", choć nazwać to dyskusyjną to niesłuszna nobilitacja. Cała "zabawa" polegała na... rzucaniu piłeczek w salę, a kto złapał miał odpowiedzieć na pytanie... typu: "najgorsza książka, którą przeczytałeś?", "czy kłamiesz w recenzjach?", "dlaczego prowadzisz bloga" (z mającym brzmieć śmiesznie komentarzem prowadzącej "wiem, że dlatego, że macie przerośnięte ego, ale dlaczego jeszcze?"). Po historii prowadzącej jak to zaczytuje się w komiksach o męsko-męskiej miłości (yaoi), z użyciem określenia "wacki" szczerze odechciało mi się tam siedzieć. Chyba już wolałam zeszłoroczną samowolkę w przejęciu spotkania przez Gosiarellę ;). Jedyne, co było fajne na tym całym "spotkaniu" to... SUPER BYŁO WAS WSZYSTKICH ZOBACZYĆ! :)

Pomimo kilku słabych stron, wróciłam z Targów zadowolona. Na szczęście mieszkam w Krakowie, więc przybycie w sobotę nie kosztuje mnie wiele - mam tylko nadzieję, że z roku na rok będzie tylko lepiej.










You Might Also Like

9 komentarze

  1. Ale fajne te dwie skrajne zakładki ;) A to co miałaś w torbie ze spotkania blogerów? Jedwabnika i Czarne skrzydła?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! W takim razie za rok wprowadzę w życie jakiś niecny plan przejęcia targów...again!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie akurat komentarze Szyszki bawiły. :D

    A co do samych Targów - sobota byłaby nieznośna gdyby nie to, że blogerzy czają się wtedy na każdym rogu. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Tłumy potrafią doskwierać. Ale mimo to i mimo braku jakichś specjalnych promocji, to jakoś nie potrafię narzekać na te Targi. ;)
    "Czarne skrzydła" są świetne! Czytaj szybko! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne zdjęcia z Targów.. Śliczne choinkowe okładki... I jeszcze te książki.. Żałuję, że sama nie mogłam pojechać, ale może za rok się uda...

    OdpowiedzUsuń
  6. Co to były za emocje! Uważam, że w tym roku może być jeszcze lepiej! :D

    OdpowiedzUsuń