Żyjemy w niebezpiecznych czasach, w których słowa "terroryzm", "atak terrorystyczny" czy "dżihadyści" padają w serwisach informacyjnych niemal codziennie. Pomimo dużego zagrożenia ze strony radykalnych islamistów przeciętny człowiek wciąż niewiele wie o ich wierzeniach czy życiu codziennym. Szwedka Anna Sundberg - dziś ekspertka ds. oświaty i działaczka związkowa - jako młoda, pogubiona dziewczyna, "odnalazła" się w religii, która dziś nas - i ją samą też - przeraża. Decyzja o ostatecznym zerwaniu z islamem zabrała jej aż 16 lat, które przyniosły jej dwóch mężów (w tym powiązanego z Al-Kaidą groźnego terrorystę), wiele przeprowadzek, czwórkę dzieci, areszt domowy a nawet więzienie.
Główną narratorką jest Anna. Prócz wielu faktów i obrazu życia wśród ekstremistów, mamy wgląd w przemyślenia kobiety wychowanej w komforcie kultury europejskiej, która sama - jak przyznaje - pragnęła być "gorliwą muzułmanką". W kilku miejscach możemy przeczytać również komentarze syna Anny i jej pierwszego męża, wnoszące w całą historię zupełnie inną perspektywę. Żona terrorysty jest lekturą ciekawą, ale i przerażającą. Ciężko przejść do porządku dziennego nad faktem, że kobieta pochodząca ze szwedzkiej klasy średniej, wykształcona i posiadająca kochających rodziców, na tyle zaangażowała się w radykalny islam, że odczuwała dumę 11 września 2001 roku i pragnęła by jej synowie zostali mudżahedinami.
Książkę - jak na dobrą literaturę faktu przystało - czyta się szybko i płynnie. Spotkałam się z różnymi opiniami na jej temat, ale według mnie bardzo dobrze, że autorka zdecydowała się na opisanie swoich przeżyć i opublikowanie ich. Nie tylko ze względu na możliwość zaspokojenia ciekawości na temat życia ludzi, którzy w dzisiejszych czasach przerażają nas najbardziej, ale głównie dlatego, że historia ta pokazuje jak łatwo można dać się zmanipulować i ślepo, a wręcz gorliwie wierzyć w idee, które pozbawione są wszelkiego moralnego sensu.